czwartek, 24 maja 2012

IMAGINE #21

Czytając to, polecam: http://www.youtube.com/watch?v=jlaeJ6k75cY


Pewnego dnia chciałam zrobić niespodziankę Zaynowi i pojechałam z nim do studia tatuaży. Na dowód naszej miłości postanowiliśmy zrobić sobie tatuaże na nadgarstku z napisem "Cayn" (Cassie+Zayn). W naszym związku było idealnie. Do czasu..
Po równym miesiącu coś zaczęło się dziać. Zayn często nie wracał na noc, mało ze mną rozmawiał, wogóle mało się widywaliśmy, choć mieszkaliśmy razem. Myślałam, że to tymczasowy kryzys.

-Słuchaj, musimy wyjechać. - zaczął Zayn. - na zawsze..
-Ale dlaczego? Co się stało? - zapytałam zdezorientowana.
-Sam nie wiem. - przeciągnął. - Po prostu musimy wyjechać.
-Ok, tylko wymyślę co powiem rodzinie. - spojrzałam na niego, a jego oczy zrobiły się szklane, zaczął cały drżyć, rozglądał się na boki, unikał kontaktu wzrokowego ze mną. Wiedziałam co się dzieje.
-Ale powiedziałeś "my".. - wyszeptałam.
-Ja i chłopacy.. - odpowiedział pewnie, stanowczo, już bez żadnych łez i rozglądania się na boki.
Udał się na góre, a ja stałam na środku korytarza sama. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Anlizowałam każde jego słowo, ruch czy gest. Nie wierzyłam, że on to robi.. wyprowadza się, zostawia mnie, nie kocha mnie..
Po jakiejś chwili wrócił z dosłownie wszystkimi jego rzeczami. Postawił walizki przy drzwiach i podszedł do mnie. Spojrzał na mnie i widać było, że powstrzymuję łzy.
-Jak chcesz możesz tu zostań. - oznajmił próbując położyć swoją rękę na moim policzku.
-Chyba sobie żartujesz! - wykrzyczałam odsuwając się od niego. Zeszłam wzrokiem na jego nadgarstek. Gdzie się podział jego tatuaż?
Chwyciłam jego rękę i przybliżyłam ją do siebie, by móc lepiej ujrzeć puste miejsce. Z moich oczy napłynęły łzy. To już koniec, na prawdę koniec! On mnie nie kocha, dlatego odchodzi.
Puściłam jego rękę i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam tylko lekkie ciepło na ramieniu, które zaraz zniknęło, wraz z odejściem Malika. Zabrał wszystko i wyszedł.
Mijały dni, tygodnie, miesiące. Nie wychodziłam ze swojego rodzinnego domu. Nie miałam siły, by zostać w ich domu. Wiele razy próbowałam nawiązać z nimi kontakt, ale na marne. Znalazłam jedynie stary e-mail Liama.
Pisałam do niego codzinnie prosząc by wrócili. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że on i tak tego nie odczyta. W jakimś stopniu było mi lepiej, bo zwierzałam się mu w wiadomościach. Z nikim innym nie rozmawiałam.
Po równo 5 misiącach, rodzice namówili mnie bym wyszła do ludzi, bym zaczęła na nowo żyć.. bez Zayna. Przez jakiś czas stawiałam opór, ale w końcu zrozumiałam, że on NIGDY nie wróci.
Pierwszy raz po tak długim czasie wyszłam do sklepu. Wracając do domu wpadłam na jakiegoś chłopaka. Wszystkie moje zakupy spadły na ziemie i wszystko się rozwaliło. Chłopak był na tyle miły, że poszedł ze mną do sklepu
i kupił wszystkie rzeczy, które zniszczył. Odprowadził mnie do domu i tak zaczęła się nasza znajomość. Spędzałam z nim każdy dzień. Robiłam z nim mnóstwo rzeczy. Zwierzałam mu się, jak nikomu innemu. Z dnia na dzień
stawaliśmy się sobie bliższi. W końcu pojakimś czasie pojawiły się pierwsze pocałunki, wspólne wieczoru, chodzenie za rękę, przutulanie. Jednak nie potrafiłam, nie chciałam usunąć jedynej pamiątki po Zaynie na moim nadgarstku.
Z Mike było mi dobrze, przy nim mało myślałam o Zaynie. Niestety on nie mógł znieść tego, że nie usunę tatuaża. Zostawił mnie. I znów wszystko wróciło. Wiedziałam, że nie dam rady żyć bez mulata. Miałam myśli samobójcze, bo
po co żyć jak nie ma się dla kogo, po co żyć jeśli zostało się tak skrzywdzonym? Zdecydowałam się jednak zamieszkać w domu chłopaków. Jeśli miałam się dobijać, to lepiej jeszcze bardziej. On i tak nie wróci, nie przytuli mnie,
nie pocałuję, nie podtrzyma na duchu, nie zapewni mi bezpieczeństwa, nie powie jak bardzo kocha, jak mu zależy, jak nie chcę mnie stracić.. boże, dlaczego to wszystko się tak potoczyło?
Pewnego wieczoru leżąc na naszym kiedyś wspólnym łóżku patrzyłam na poduszkę obok. Była sztywna i zimna. Zawsze leżał tam on, zawsze się uśmiechał, gdy tylko otworzyłam oczy. A teraz? Teraz było inaczej. Wszystko było inne
bez niego. Otwierając zaspane oczy nie widziałam go już, nie widziałam tego jak pięknie się do mnie uśmiecha. W końcu zdecydowałam się przerwać moje cierpienie. Zeszłam na dół i połknęłam wszystkie możliwe tabletki, połykając
je wódką. Po godzinie, dwóch wszystko zaczęło działać. Kręciło mi się w głowie, mazał mi się obraz, chwiałam się na wszystkie możliwe strony. Zrobiło mi się gorąco. Położyłam się na kanapie i zamknęłam oczy.

poniedziałek, 14 maja 2012

IMAGINE #20

Więc jest jakiś tam imagin, z którego zrobiło się lekkie opowiadanie. Jest już może lepiej, ale to wciąż nie to. Wciąż nie są to te dobre imaginy co wcześniej. No cóż.. może trzeba czasu, aby wena powróciła. :)

+ zaczęłam pisać w 1 osobie.


-No proszę was, chłopaki. Niech któryś z was skoczy mi tu obok do sklepu. - powiedziałam już całkiem zrezygnowana. Siedzieliśmy wszyscy na ogrodzie obżarci grillem jak nigdy. Nikomu nie chciało się ruszyć dupy, ale w końcu
dałam radę namówić moje wielkie gwiazdy ze zespołu one direction. Przyjaźnię się z nimi od czasu x factor.
-Ja pójdę! - wykrzyczał Niall, który od razu wstał i rozciągnął swoje mięśnie.
-No to ja też pójdę.. - przeciągnął Liam. - Louis chodź z nami!
Spojrzałam na Harrego, który od jakiegoś czasu dziwnie zachowuję się w moim towarzystwie.
-Harruś, pójdziesz z nimi bo jako jedyny będziesz wiedział co mi kupić? - zapytałam najmilej jak potrafiłam i zrobiłam maślane oczka.
-Oczywiście! Dla Ciebie wszystko.. - spojrzał na mnie i jakby się zawiesił. Louis musiał go pociągnął za rękaw i poszli. Zostałam sama z Zaynem. On tak samo jak Harry zachwouję się inaczej.
Wyciągnęłam z torebki papierosy i zapaliłam jednego. Kątem oka widziałam jak Malik mi się przygląda.
-Ty i twoje palenie.. - zaśmiał się pod nosem i spojrzał w podłogę.
-Nie jestem idealna. - uśmiechnęłam się do niego i co jakiś czas zaciągając się patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Poczułam coś, co od jakiegoś czasu jakby chciało się wydostać czy coś.
-Dla mnie jesteś.. - spojrzał na mnie zmieszany i zaczął brzybliżać się do mnie. Robiłam to samo. Trwało to tak długo. Byliśmy strasznie ostrożni. Dyszałam głośno i nie równo niczym Bella ze zmierzchu. Byliśmy już w takiej pozycji
http://www.google.pl/imgres?um=1&hl=pl&biw=1517&bih=741&tbm=isch&tbnid=-3Qooa7S1nSqcM:&imgrefurl=http://twilight-newmoon.bloog.pl/&docid=hmKB8LRvs34BgM&imgurl=http://www.kozaczek.pl/img_users/1243362961.jpg&w
=400&h=300&ei=ahuwT_jxOe3Z4QSywtmkCQ&zoom=1&iact=hc&vpx=795&vpy=142&dur=1091&hovh=193&hovw=258&tx=112&ty=105&sig=101172459853599258132&page=1&tbnh=130&tbnw=170&start=0&ndsp=39&ved=1t:429,r:5,s:0,i:78
gdy nagle usłyszeliśmy krzyki chłopaków, którzy już wchodzili do ogrodu. Szybko odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałam tylko nieśmiało na niego, ale zaraz odwróciłam wzrok w drugą stronę. Stanął obok mnie uśmiechnięty Harry
z ibupromem w ręku. Podał mi jedną tabletkę i wodę. Połknęłam i siedziałam cicho, podczas gdy oni zawzięcie o czymś dyskutowali. Jedynie Malik siedział na stole obok mnie i chyba również nie wiedział jak ma się zachować.
-Dobra, ja już idę do domu. - chwyciłam torebkę i zeszłam ze stołu. Popatrzyłam na nich wszystkich i lekko się uśmiechnęłam.
-To ja Cię odprowadzę. - powiedział Harry. Spojrzałam na niego zdzwiona bo przecież robi to codziennie od jakiegoś miesiąca.
-Nie Harry, nie musisz.. znowu. - uśmiechnęłam się sztucznie, bo na prawdę źle się czułam i nie chciałam żeby ktokolwiek mnie odprowadzał.
-Ale to żaden problem. - nie wiem czy udawał czy na prawdę był taki głupi. Naprawde było widać moją niechęć do tego pomysłu no, ale na szczęście uratował mnie Liam.
-Słuchaj Hazza, zaraz będzie tu Paul bo chciał z Tobą porozmawiać, więc chyba musisz zostać. - spojrzeliśmy wszyscy na loczka i zaczęliśmy kręcić głowami potwierdzająco. Harry już miał coś powiedzieć, ale odezwał się Zayn.
-No to ja ją odprowadze. - wzruszył ramionami i spojrzał na mnie. No jeszcze tego brakowało.
-O, dobry pomysł. Idź z nią. - powiedział Louis.
Przewróciłam oczami i ruszyłam do wyjścia. Szliśmy tak na najbardziej bogatej dzielnicy, między wielkimi pięknymi domami. Panowała między nami niezręczna cisza. Nagle doszliśmy do przestanku.
-Chyba pojadę busem. - szybko podbiegłam do rozkładu jazdy. Jak na złość o tej godzinie nic nie jechało.
-Więc jednak nie. - zaśmiał się Malik.
Szliśmy nadal w ciszy, w końcu zdecydowałam się ją przerwać.
-Nie powinnieneś mnie całować. To nie było na miejscu.. - patrzyłam cały czas przed siebie.
-Ale chciałaś tego tak samo jak ja. - oznajmił pewny siebie.
-To było odruchwe. - zaprzeczyłam.
-Czyli czujesz coś do Harrego? - zapytał poważnie.
-Co? - zapytałam już poirytowana. Przecież z nimi wszystkimi łączy mnie tylko przyjaźń.
-No nie mów, że jeszcze tego nie zauważyłaś? Harry już od jakiegoś czasu chodzi zakochany w Tobie, podobnie do mnie.. - spojrzał na mnie i zatrzymał mnie za rękę. Stanęłam na przeciewko niego i tak patrzeliśmy sobie w oczy.
-Słuchaj, dobrze wiesz, że łączy mnie z wami przyjaźń i nie chcę się wiązać z żadnym z was. Bo doskonale znasz moją teorię ; najpierw przyjaźń, potem związek, a po związku nic, zupełna pustka. A ja potrzebuję przyjaciół. - moje
oczy zrobiły się szklane. Spuściłam na chwile wzrok.
-Ale gdybyś była ze mną nie musielibyśmy niczego kończyć. Zrobiłbym wszystko żebyśmy byli ze sobą zawsze.. -  chwycił mój podbródek i znów był niebezpiecznie blisko. Szybko obróciłam głowę w drugą stronę i nerwowo się
zaśmiałam.
-Nie mów tak jakbyśmy zaraz mieli się pobierać. - właśnie zrozumiałam, że to co powiedziałam nie jest odpowiednie do zaistniałej sytuacji, ale na szczęście nie musiałam się tłumaczyć i ciągnąć dalej tego tematu, bo doszliśmy pod
mój dom.
-Mogę wejść? - zapytał mulat.
-Zayn.. - przeciągnęłam. - nie wydaję mi się to dobrym pomysłem. Źle się czuję, nie mam ochoty z nikim spędzać teraz czasu. - stałam przy bramie i coraz bardziej się w nią wbijałam, ponieważ Zayn znowu się przbliżał.
-Nieee. - wyszeptałam mu do ucha, a ten się odsunął. Uśmiechnęłam się lekko i weszłam do pustego domu. Położyłam się spać. Obudził mnie dźwięk smsa.
- "Musimy porozmawiać. Mogę wpaść?" - był od Harrego.
-"A nie możesz mi napisać o co chodzi?" - odpisałam.
-"Nie. Zaraz będę" - wstałam i w międy czasie zrobiłam sobie coś do jedzenia, gdy położyłam je na stole i już miałam zacząć jeść rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyłam je, a przede mną stał Harry z pizzą i z 3 filmami.
-Ludzka Stonoga, Paranormal activited lub krwawe walentynki? - zapytał uradowany.
-Harryyyyyyyyyy, no.. - załamałam się. Czy do niego nie dociera, że chcę być sama?
Wrr, już dla świętego spokoju wpuściłam go. Wróciłam do jedzenia płatków. Nagle dostałam kolejnego smsa
-"Mi powiedziałaś, że chcesz być sama, ale z Harrym to się umówiłaś!" - był od Zayna. Nie miałam już nawet siły ani ochoty na odpisywanie i tłumaczenie się mu.
Zaczęliśmy oglądać krwawe walentynki. Byłam tak zmęczona, że już powoli zasypiałam.
-Zayn ma lepiej.. - ni stąd, ni z owont powiedział tak Harry. Zrobiłam skrzywioną minę i spojrzałam na niego.
-No bo on nie wstydzi się mówić co czuję. - spojrzał na mnie nieśmiało. Już miał coś powiedzieć, ale ja mu tradycyjnie przerwałam.
-Harry, wiem co chcesz powiedzieć. Tłumaczyłam to Zaynowi, a teraz Tobie. Łączy nas tylko przyjaźń, rozumiesz? TYLKO. - może to głupie, ale w głębi duszy wiedziałam, że coś z nimi łączy mnie.. coś większego niż tylko przyjaźń,
ale za wszelką cenę nie chciałam do tego dopuścić. Robiło się późno i Harry już się musiał zbierać.
Każdy inny dzień był podobny. Spędzałam dzień to z Harrym, to z Zaynem. Czułam, że coraz bardziej się do nich przywiązuję, moje skryte uczucia rosną. W końcu pewnego dnia skończyłam kontakt z całym one direction. Nie wychodziłam
tygodniami. Musiałam wszystko przemyśleć. Nie rozmawiałam z nikim. Końcu po długim na myślę doszło do mnie co się wydarzyło. Gdy każdego dnia mojej nie obecności z chłopakami, każdy z nich próbował się do mnie dostać, na marne..
Ale tej nocy, gdy ujrzałam stojących Zayna i Harrego postanowiłam z nimi porozmawiać. Przecież nie mogę wiecznie od tego uciekać.
-Co ty sobie wyobrażałaś? Zniknęłaś na jakieś 4 tygodnie bez żadnej wiadomości! Wiesz jak się martwiliśmy. - wykrzyczał wkurzony mulat.
-Przepraszam, ale musiałam wszystko przemyśleć. - rozpłakałam się. Pierwszy raz od jakiś kilku lat się popłakałam.
-Czemu to zrobiłaś? - zapytał spokojnie Harry.
-Bo.. bo ja już nie mam dłużej siły uciekać od was. - otarłam łzy i kontynuowałam - kocham was obydwóch dlatego nie mogę być z żadnym z was. - to co usłyszeli chyba ich wmurowało.
-To już koniec naszej przyjaźni, niestety.. wszystko zepsuliśmy. - otworzyłam im spowrotem drzwi i wskazałam wyjście. Oni tylko skupieni pokiwali głową i wyszli w ciszy. Byli najwidoczniej sszokowani. Od tamtej pory unikałaM kontaktów
z całym one direction. Czasem jak na nich wpadłam, na mieście to chwile pogadałam, ale zazwyczaj Harry i Zayn wgl się nie odzywali.

czwartek, 10 maja 2012

IMAGINE #19

Przepraszam, że tak długo nic nie było. Po prostu czuję, że wygasam. Nie mam weny, totalna pustka..


Siedzisz z Zaynem na kocu, w wielkim ogrodzie, przed waszym domem. Mieszkasz tam z całym One Direction.
Leżycie wtuleni w siebie i rozmawiacie o swoim wspólnym życiu. W pewnym momencie Zayn zmienił temat:
-Kochanie, mam dla Ciebie niespodzianke. Zaraz wracam. - patrzyłaś na niego z uśmiechem jak kierował się do domu. - połozyłaś się znowu na koc, założyłaś okulary i zamknęłaś oczy, bo słońce tak mocno świeciło.
Zasnęłaś. Obudziły Cię dźwięki twojej ulubionej piosenki. Otworzyłaś oczy, zdjęłaś okulary i ujrzałaś siedzącego Zayna z gitarą przy Tobie, który śpiewał Let me love you. Usiadłaś na poziomie Zayna i wpatrywałaś się w niego, jak
w obrazek. Łzy mimo wolnie napływały Ci do oczu. Gdy skończył grać spojrzał na Ciebie nieśmiało i wyciągnął pierścionek. Byłaś w szoku, nie wiedziałaś co powiedzieć. On zapytał:
-Po prostu żyjmy długo i szczęśliwie? - uśmiechnął się tak uroczo. Wszystkie łzy spłynęły po Tobie jak wodospad. Wykrzyczałaś:
-Tak Zayna, taaaaaak! - wstałaś i rzuciłaś się na niego. Leżałaś na nim, a on na kocu. Patrzyliście sobie w oczy i dawaliście sobie co sekunde krótkiego buziaka. W końcu zapytałaś:
-To może czas na dzidziusia? - przygryzłaś warge i spojrzałaś na niego pytająco. On uradowany przewrócił was tak, że teraz on był nad tobą i odpowiedział:
-Z ust mi to wyjęłaś! - i zaczęliście się namiętnie całować. 
Po jakimś czasie dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży. Ucieszyliście się oboje. Od razu pojechaliście do lekarza i tam dowiedziałaś się, że twoja ciąża jest zagrożona. Przez całe te miesiące chudłaś, nie miałaś apetytu prawie wgl 
nie rozmawiałaś z Zaynem. Ciaża miała być najpiękniejszym czasem w twoim życiu, a jednak stała się koszmarem. Dziecko dawało Ci taki ból jakby było jakąś bestią. Malik powoli nienawidził tej istoty dlatego, że zadawała Ci taki ból. 
Pod koniec ciąży twój stan był ciężki. Ledwo co mogłaś chodzić. Kłóciliście się ciągle z Zaynem o to, że poród może Cię zabić. Ty i tak chciałaś urodzić to dziecko. Gdy trafiłaś już na porodówkę Zayn stał przy Tobie i trzymał mocno 
za rękę. Cały czas powtarzał Ci, abyś parła. Na początku jakoś Ci to szło, ale pod koniec nie miałaś już siły. Rodziłaś jakieś 16 godzin. Było ciężko, ale w końcu usłyszałaś, że już koniec. Nagle rozmazał Ci się wzrok. Kręciło Ci się
w głowie. Nie słyszałaś już nic, totalna cisza. Zrobiło się ciemno. Puściłaś rękę Zayna i nie miałaś czucia w żadnym miejscu. Odpłynęłaś. To był faktycznie koniec, twój koniec.. 
Urodziłaś dziecko z zespołem downa. Zayn został z nią sam, sam opiekował się waszą córką. Czuł do niej nie chęć i odrazę. Dużo czasu zajęło mu pokochanie jej. Stanowczo za dużo, ponieważ Blair również umarła. Jej choroba była
zbyt silna by mogła sobie z nią poradzić. Cały czas patrzyłaś na ich życie bez Ciebie tam z góry. Nie mogłaś nic zrobić. Zayn nie mógł sobie poradzić z tym, że stracił najważniejsze osoby w życiu. A przecież mieliście ŻYĆ DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE...

wtorek, 1 maja 2012

IMAGINE #18


Poznałaś Harrego już w pierwszy dzień wakacji, gdy przyjechałaś do Londynu. Wpadliście na siebie w metrze i nie wiadomo dlaczego Harry od razu zaprosił Cię na kawe. Od razu złapaliście wspólny język. Harry zaproponował Ci:
-Słuchaj, bez sensu jest żebyś tłumiła się w hotelu nie znając tam nikogo. Przez ten czas zamieszkasz u nas. Zaraz pojedziemy zawieść twoje bagaże, poznasz reszte i zwiedzimy Londyn. - cały czas zaprzeczałaś, ale on był nie
ugięty. W końcu po jakimś czasie uległaś mu. Gdy już poznałaś chłopaków, tak jak Harry mówił oprowadził Cię po Londynie. Następne dni były podobne. Cały czas byłaś z Harrym. Nie opuszczał Cię na krok. Jeździliście praktycznie
wszędzie. Zaprzyjaźniłaś się z nim. Wtedy pojawiły się pierwsze słowa "Kocham Cię", pierwsze czyny i twój pierwszy raz. Wiązałaś z tym związkiem dużo nadzieje, choć praktycznie rzecz biorąc nigdy nie powiedzieliście sobie, że
jesteście razem. Miałaś 14 lat, a on 18 może dlatego. W Dzień twojego wyjazdu pokłóciłaś się z Harrym:
-Harry, kocham Cię. - powiedziałaś.
-Ja Ciebie też. - pocałował Cię w czoło.
-To znaczy, że jesteśmy razem? - spytałaś nieśmiało.
-Słuchaj.. - przeciągnął Harry - nie wiem.. tzn. nie, nie jesteśmy. - Zmieszany odsunął się od Ciebie. Spojrzałaś na niego pytająco, a on zaczął:
-Sophie, nie wyobrażam sobie być teraz z 14-latką. - odważył się na Ciebie spojrzeć. Rozpłakałaś się.
-Ale jeśli się kogoś kocha to wiek nie ma znaczenia, przecież... powiedziałeś. - załamanym głosem niemal wyszeptałaś.
-Tak, wiem. Przepraszam, że narobiłem Ci nadzieji, ale kiedy się poznaliśmy nie miałam w planach zakochanie się w Tobie. To stało się tak nagle. Gdybyś była starsza to nawet nie pozwoliłbym Ci nigdzie jechać.. - uśmiechnął się lekko.
Lecz ty cały czas płakałaś. Wsatałaś z ławki, która znajdowała się przed lotnieskiem. Chłopak również stanął, a ty chwyciłaś go za rękę. Wytarłaś łzy i powiedziałaś:
-Przylecę tu za 4 lata, gdy już będę miała 18 lat. Wtedy będziesz wstanie ze mną być? - jego mina spoważniała. Odpowiedział:
-Wtedy tak.. - nie chciał patrzeć Ci w oczy. Obróciłaś jego głowę tak, by spojrzał w twoje przepełnione bólem i miłością oczy. Patrzeliście na siebie, nagle usłyszałaś komunikat, że zaraz twój samolot odlatuję. Wzięłaś do ręki walizke
i powiedziałaś:
-Więc obiecaj mi, że będziesz na mnie czekać. - znowu zaczął rozglądać się na boki, ale znowu spojrzał na Ciebie i z jakimś dziwnym poirytowaniem odpowiedział:
-Obiecuję. - objął rękoma twoją twarz i ostatni raz dzisiaj wasze usta się złączyły w pełen namiętny pocałunek. Minęło 4 lata. Przez ten czas sporadycznie pisałaś z Harrym. Byłaś już w drodze na lotnisko, gdy nagle dostałaś telefon
o nagłej śmierci twojej mamy. Szybko wróciłaś do domu i spędziałaś w nim kolejne 4 lata pogrążona w depresji. Gdy już minęło 8 lat byłaś już całkiem zdrowa poleciałaś do Harrego. Mieszkał nadal w tym samym miejscu. Zapukałaś
i otworzył Ci drzwi właśnie on. O dziwo poznał Cię. Stał w murowany i patrzył się, tylko patrzył. Byłaś mocno zdenerwowana. Po kilku minutach ciszy powiedziałaś:
-Wróciłam. - próbowałaś wydusić z siebie uśmiech, ale na marne. Harry wrócił już do siebie i odpowiedział:
-Nie wiedziałem, że 4 lata oznacząją tak na prawdę 8 lat. - podkreślił  to "8 lat". Nagle usłyszałaś jakiś damski głos dochodzący z domu. Do Harrego podeszła zgrabna blondynka i objęła go od tyłu. Zapytała:
-Kim ona jest? - a Harry odpowiedział:
-Moja dawna znajoma. - zabolało Cię to, cholernie. Rzuciałaś w jej stronę żałosne "Hej", a ona odeszła. Harry bez namysłu wziął kurtkę i wyszedł przed dom. Chwycił Cię w tali i zaprowadził do samochodu. Ruszyliście do parku, waszego
ulubionego miejsca. Usiedliście na waszej również ulubionej ławce. Panowała cisza. Każde z was patrzyło w innym kierunku. On w podłogę, a ty obserwowałaś każdą osobę w tym miejscu, oprócz Harrego. Nagle powiedziałaś:
-Gdy skończyłam 18 lat już byłam w drodze na lotnisko, ale dowiedziałam się przez telefon, że moja mama nie żyję. Popadłam w depresje. Walczyłam z nią 4 lata. Jak wiesz, ona była najważniejszą osobą w moim życiu. Strata była
zbyt silna, by zostawić tate i rodzeństwo i przylecieć tu do Ciebie. - łza poleciała Ci po policzku. Mimo, że minęło już tyle lat dla Ciebie wciąż to była świeża sprawa. Harry objął Cię swoją ręką i powiedział:
-Tak bardzo mi przykro. - wtuliłaś się niego, a on kontynuował - czekałem na Ciebie te 4 lata. Odpychałem każdą dziewczynę, która w tamtym okresie do mnie zarywała. Ale gdy minęły one pomyślałem, że znalazłaś kogoś lub po
prostu o mnie zapomniałaś. Szybko podniosłaś się na wysokość chłopaka i wykrzyczałaś:
-Harry, nigdy bym o Tobie nie zapomniała. - Objełaś jego twarz i lekko musnęłaś go swoimi ustami. Ten od razu odwrócił głowę i powiedział:
-No i wtedy pojawiła się Emma. - wyszeptał.
-No tak.. - przeciągnęłam. - Czyli to ostatecznie koniec? - łzy napłyneły Ci do oczu.
-Przykro mi. - chwile jeszcze patrzył na Ciebie zapłakaną. Po kilku minutach ciszy przybliżył się do Ciebie i pocałował w czoło. Odszedł. Nigdy już nie widywałaś się z Harrym.